piątek, 30 października 2009

OM - God Is Good


Obecny rok jest dla mnie rokiem posuchy muzycznej. Nie brakuje płyt dobrych, ale tych bardzo dobrych ukazało się może kilka. Zwłaszcza w kategorii doom/sludge w tym roku brak wydawnictw, które przykuwałyby uwagę na dłużej. Wręcz przeciwnie, wiele jest płyt zmuszających słuchacza wręcz do wysiłku przy dostrzeganiu plusów słuchanej przez niego muzyki. Tym bardziej boli to jeżeli poprzedni album zespołu był szczególnie ważny. Tak stało się w przypadku mocnej zmiany stylu przez Minsk i spektakularnej klapy jaką dla mnie jest nowe Baroness. Jako, że rzadko widzę sens pisania o czymś co jest złe lepiej zajmę się tym na co warto zwrócić uwagę, a do takich pozycji na pewno zaliczyć można najnowsze wydawnictwo OM "God is Good".

Ten album składa się z czterech utworów, ale najważniejszym z nich jest prawie dwudziestominutowy kolos "Thebes". Charakterystyczne wokale wywołujące różne absurdalne skojarzenia w połączeniu z zagraną w bardzo swobodny i atmosferyczny sposób muzyką tworzą klimat jakie nie spotkałem jeszcze na żadnym albumie. "God is Good" przesiąknięte jest jakimś orientalizmem. W moich oczach słuchając tych utworów pojawia się zaklinacz węży, tudzież jakiś arab, a wszystko to jak z "Opowieści Tysiąca i jednej nocy". Styl w jakim utrzymany jest album to jego główna zaleta. OM nie próbuje grać ciężko, momenty ożywienia się zdarzają, ale są one bardzo wyważone, ponieważ koncept tego albumu nie pozwala na nagłe wybuchy i ściany dźwięku. Zamiast tego usłyszymy dźwięki, które nie wiem nawet jakiemu instrumentowi można przypisać (np. "Creation Ghat II").

OM swoim nowym albumem z pewnością zaskoczył. Tak zagranego doom/stoner "metalu" jeszcze nie było. "Metalu" ponieważ od metalu sami muzycy na tej płycie stronią, a przykuwać uwagę ma poezja i opanowanie. Jest jednak jedno "ale". Album jest stosunkowo krótki (ponad 30minut) i właśnie przez to moja wyglądająca na może dość surową ocena. Zapewniam, że taka nie jest i gwarantuję, że "God is Good" dysponuje wszystkim co zadowoli głodnego ciekawej i oryginalnej muzyki słuchacza i spowoduje chęć włączenia przycisku "repeat all" podczas odtwarzania.
Ocena: 7/10
www.myspace.com/variationsontheme

piątek, 9 października 2009

Przegląd vol.1


W ostatnim czasie za cholerę nie mogę się zebrać żeby cokolwiek zrecenzować, dlatego dla własnej motywacji i aby zrobić jakikolwiek krok naprzód przedstawiam tegoroczne pozycje, których warto posłuchać... lub od których należy trzymać się z daleka.

1. Anaal Nathrakh - In the Constellation of the Black Widow / 8/10
- Najlepszy zespół łączący elementy black/death i grind. Bardzo różnorodny materiał pod względem riffów i wokali.

www.myspace.com/anaalnathrakh

2. Clark - Totems Flare / 8/10
- Nie jestem znawcą IDM ani elektroniki w ogóle, ale ta płyta jest fenomenalna. Jedna z najważniejszych pozycji w tym roku.

www.myspace.com/throttleclark
3. Asphyx - Death...The Brutal Way / 8/10
- Najlepszy death metal tego roku.

www.myspace.com/asphyx1987
4. Om - God Is Good / 7/10
- Bardzo solidny stoner/doom grany przez byłych członków Sleep. Fanom gatunku rekomendować nie trzeba.

www.myspace.com/variationsontheme
5. Eryn Non Dae. - Hydra Lernaia / 7/10
- Dla wyznawców Meshuggah, Gojiry. Moze się podobać.

www.myspace.com/end1freefr
6. Fever Ray - Fever Ray / 7/10
- Niezwykle klimatyczna płyta, łącząca elementy elektroniki z przyjemnym śpiewem pani z The Knife.

www.myspace.com/feverray

7. Thursday - Common Existence / 7/10
- Spodziewałem się jakiegoś mało wartościowego emo, a dostałem ciekawą energiczną płytę, ze świetnymi śpiewanymi wokalami. Również bardzo pozytywne zaskoczenie.

www.myspace.com/thursday
8. Burnt by the Sun - Heart of Darkness / 6/10
- Oczekiwałem czegoś więcej. Z drugiej strony fajnie, że w ogóle się ten album ukazał.

www.myspace.com/burntbythesun
9. Big Business - Mind The Drift / 6/10
- Najsłabszy album biznesmenów.

www.myspace.com/bigbigbusiness
10. Devildriver - Pray for Villains / 5/10
- Nuda. Znowu to samo. Nuda.

www.myspace.com/devildriver
11. Caspian - Tertia / 4/10
- Niektórym się podoba. Ja widziałem na żywo i był to jeden z najnudniejszych występów jakie widziałem. Na płycie trochę lepiej, ale instrumentalny post-rock co raz rzadziej mnie interesuje.

www.myspace.com/caspiantheband